piątek, 10 marca 2017

Recenzja #6: "Morderstwo w Orient Expressie" Agathy Christie, czyli genialny detektyw i zbrodnia w jednym pociągu.

Nasz poczciwy Herkules Poirot to lep na przestępstwa- wsiada do pociągu z grupą ludzi, więc jedna osoba już do swojej stacji żywa dojechać nie może.

Losy belgijskiego detektywa i jego towarzyszy podróży już znałam. Czytałam tę książkę lata temu i przyznam, że bardzo mnie zaskoczyła. Postanowiłam powrócić do tej książki, gdy dostałam ją w oryginale. Co więcej, usłyszałam o nadchodzącej ekranizacji powieści z Johnnym Deppem w obsadzie. Stwierdziłam, że to świetna okazja, by raz jeszcze przeanalizować poszlaki, jakie znajduje genialny Poirot.

Książkę polecam każdemu fanowi brytyjskiego kryminału, gdzie logiczne myślenie, analizowanie śladów i relacje świadków są ważniejsze od wartkiej akcji. Christie jest mistrzynią w pobudzaniu szarych komórek czytelnika, który razem z detektywem stara się odkryć, kto jest jest sprawcą przestępstwa. W jej powieści nie ma nieistotnych faktów. Tutaj wszystko trzeba brać pod uwagę.
Przyznam szczerze, że, choć nieźle mi idzie analizowanie tropów, które autorka podaje w swoich historiach, tak zakończenie tej książki się nie spodziewałam. Podziwiam panią Christie za skorzystanie z takiego zagrania. Dzięki temu „Morderstwo w Orient Expresie” jest jedną z jej najbardziej znanych tytułów.

Bardzo polecam!


Ode mnie 9/10 (z serduszkiem. J )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz