Jest, wreszcie skończyłam czytać drugą część serii „Dwór cierni i róż” i…
bardzo żałuję, że nie zabrałam się za tę książkę trochę później. Teraz trzeba
będzie czekać do maja.
Akcja „Dworu mgieł i furii” dzieje się zaraz po zakończeniu pierwszej
części serii. Freya i Tamlin mogą w końcu być razem, szczęśliwi. Okazuje się
jednak, że „i żyli długo i szczęśliwie” nie jest wymarzonym stylem życia
dziewczyny. Tamlin, by zapewnić jej bezpieczeństwo, chce zamknąć ją w posiadłości.
Bohaterce jednak nie odpowiada jednak rola pustej księżniczki. Jest również
Rhys, książę dworu Nocy, który upomina się o dopełnienie umowy z Freyą-
oczekuje od niej spędzania czasu w jego posiadłości. Co więcej, w obliczu wojny
dziewczyna musi zdecydować, po czyjej stronie stanąć.
Po przeczytaniu pierwszej części byłam zadowolona. Był to ciekawy retelling
„Pięknej i Bestii”. W „Dworze mgieł i furii” zaś akcja gwałtownie przyspiesza.
Mnogość wątków jest niesamowita. Autorka włączyła w akcję wielu nowych
bohaterów, którzy są bardzo dobrze przedstawieni. Nie są jednowymiarowi. Każdy
ma swój charakter, a także motywacje, które są jasne i oparte o doświadczenia
każdego z nich. Czytelnik może dzięki temu utożsamić się z ich podejściem,
pochwalać je lub krytykować, mając w głowie pełen obraz postaci.
Maas ma niesamowity talent do mieszania mi w głowie. Jej postaci są tak
rozbudowane, że moja opinia na temat danego bohatera może ulec diametralnej
zmianie ze strony na stronę bez jakiegokolwiek ingerowania w charakterystykę
bohatera. Nie zmienia ona bowiem osobowości postaci- po prostu dozuje
informacje tak, by mój mózg „nie ogarniał”. :)
Co również bardzo podobało mi się w tej części, to podejście autorki do
nowych mocy głównej bohaterki. Freya nie stała się nagle supergirl. Dużo czasu
zajęło jej zrozumienie swoich nowych umiejętności i trening panowania nad nimi.
Nie podobała mi się jednak mnogość scen erotycznych. Nie mówię, że były
złe. Były po prostu zbędne. Opowieść nie straciłaby na braku opisów seksu. Nie
wiem, czy było to podążanie za modą w literaturze. Nie pochwalam tego jednak.
Seks nie musi być wszędzie, by książka się sprzedawała.
Ogólnie bardzo polecam tę książkę. Poziom serii gwałtownie podskoczył, więc
nawet, jeśli po przeczytaniu „Dworu cierni i róż” zastanawialiście się „czym tu
się tak jarać?”… sięgnijcie po kontynuację, a się dowiecie. :)
Ode mnie
9/10 (z wielkim serduchem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz